Szantaż emocjonalny
Szantażysta emocjonalny przypomina trochę dziecko, które rzuca się w kałużę. Owszem, dostanie klapsa, ale potem mamusia będzie godzinę się na tym dzieckiem roztrząsała, przebierze, da coś zjeść, poczyta bajeczkę. Ten klaps jest tego warty. Szantażysta w związku ma podobnie, wie, że będą koszty, seks się skończy, będą na siebie fukać, ale mimo wszystko nie może się powstrzymać. Czym jest szantaż emocjonalny, jak się przejawia, jak sobie radzić z emocjonalnym szantażystą.
Szantaż emocjonalny to wpędzanie kogoś w poczucie winy, po to, żeby osiągnąć swoje cele. Druga strona, żeby nie czuć się źle, będzie robiła to, czego chce szantażysta. Mamusie mówią: "To ja dla ciebie się poświęcam, a ty nie chcesz…", żony: "To ja dla ciebie zrezygnowałam z…, a ty". W szantażu emocjonalnym gra się komuś, jak sama nazwa wskazuje, na emocjach. A najskuteczniej wpływa się na kogoś, wpędzając go w poczucie winy.
Dlaczego, zamiast taką szantażującą mamusię lub partnera wyśmiać, robimy to, czego chcą?Ponieważ łączą nas bliskie relacje. Z obcą osobą taki mechanizm nie zadziała. Bardzo trudno np. kobiecie wpędzanej w poczucie winy, zdystansować się do reakcji męża czy matki, ponieważ ona faktycznie odczuwa poczucie winy. Szantaż emocjonalny to manipulowanie nawet prośbami. Na zasadzie: "Bardzo cię proszę, zrób to. Ale jeśli odmówisz, to będę taka smutna, taka nieszczęśliwa, tak się na tobie zawiodłam, tak mi przykro, że nawet tego nie jesteś w stanie dla mnie zrobić".
My z definicji wiemy, że prośba to pytanie o zgodę na coś lub niezgodę. Prosząc o coś, musimy założyć, że usłyszymy "nie". Szantażysta emocjonalny na taką odmowę reaguje niezadowoleniem. Pokazuje, jak mu jest źle, ocenia czyjeś zachowanie, jest oburzony. Prośba staje się nagle wymaganiem, bo jak nie, to będą koszty emocjonalne. Szantażysta zachowuje się w taki sposób, że jeśli nie damy mu tego, czego chce, to my poniesiemy karę niespełnienia jego potrzeb.
Nie liczy się z uczuciami innych?
Nie. Widzi tylko swój cel i tylko swoje emocje. Szantażystami są najczęściej potworni egocentrycy. Egoista dba o siebie, nie chce popsuć sobie relacji z innymi. W ten sposób zdefiniowany egoizm w sumie jest czymś dobrym. Egocentryk natomiast, to osoba, która uważa, że jest najważniejsza na świecie. Liczą się tylko jej potrzeby, a reszta osób ma pełnić rolę służalczą wobec niej.
Często szantażystkami są egocentryczne matki, takie "matki huby", które piją soki ze swoich dzieci. Miałem klientkę, do której matka dzwoniła o każdej porze dnia i nocy, wymagając przeróżnych rzeczy. Nie rozumiała, że jej córka jest w pracy, ma swoje sprawy. W takich wypadkach najlepiej, odbierając kolejny telefon, zapytać: "Cześć. Dzwonisz, żeby powiedzieć, że mnie kochasz?". tak zrobiła. I jaka była reakcja matki? Najpierw była głucha cisza, potem zaczęła chlipać, powiedziała: "Jak możesz mi to robić" i rzuciła słuchawką… Dziecko powiedziało o uczuciach, a matka miała jedynie postawę roszczeniową. Dla niej to było straszne, że dorosłe dziecko ,może żądać od niej takich okropnych rzeczy!
Często zdarzają się związki lub małżeństwa oparte na szantażu emocjonalnym? Najsilniejszy szantaż to ten, który ciągnie się za nami od niemal urodzenia. Nie znamy innego sposobu komunikowania się. W związek wchodzą dwie dorosłe osoby z jakąś historią. Kiedy mamy do czynienia z silnym uzależnieniem emocjonalnym, na zasadzie "nie widzę świata poza tobą, nie mogę bez ciebie żyć", to pojawia się znakomity grunt dla szantażysty. On natychmiast zaczyna wykorzystywać takie podejście: "Skoro tak mnie kochasz, to bardzo cię proszę o... Skoro nie widzisz sensu bez mnie, to teraz rób tak, jakbym chciał".
Jak naprawić toksyczny związek? "Jesteśmy razem od dwóch lat. Nie układało nam się praktycznie od samego początku, dużo się kłóciliśmy. Od samego początku partner chciał mnie na każdym kroku kontrolować..."
Powiedzmy, że przeciętna normalna dziewczyna zakocha się w kimś, kto jest szantażystą emocjonalnym. Powinna próbować go zmieniać czy uciekać? To zależy, czy ta osoba reaguje na rozmowę. Jeśli nie, to powinna uciekać natychmiast, czego nie robi, bo jest ciężko zakochana. "Może on faktycznie tego potrzebował, może nie rozumiem mężczyzn?". Setki wytłumaczeń i lata lecą. Wikłamy się w inne rzeczy, zaprzeczamy sobie, powstaje relacja jak z mobberem. Coś jest nie tak, ale nie wiemy co. Bo przecież on prosił… Czasami szantaż emocjonalny jest bardzo subtelny.
Myślę, że dorosłe osoby powinny sobie ustawić kontrolkę. Jeżeli mój partner, który już dawno skończył 20 lat, ma focha, to już jest szantaż emocjonalny. Dojrzałe emocjonalnie osoby się tak nie zachowują. To nie jest komunikacja, tylko ucieczka od jakiegokolwiek dialogu, czyli manipulacja. I jeżeli mój partner, moja partnerka, ma fochy, to musimy usiąść do stołu i poważnie o tym porozmawiać. Powiedzieć, że sobie tego nie życzymy, że nie chcemy być z kimś, kto zrywa kontakt, zamiast z nami porozmawiać o problemach. I bardzo proszę idziemy do specjalisty. Jeśli słyszymy "nie", to nie pozostaje nic innego, niż się rozstać. Bo jeśli nasz partner woli z nami nie rozmawiać, niż rozmawiać, to nie ma sensu budować na takiej podstawie trwałej relacji. Przerażają mnie 40, 50-letni mężczyźni, którzy się obrażają, a kobiety z nimi wytrzymują. One też ich tego uczą. To jest wzajemna relacja trochę sado-maso. On strzela fochy, a ona na to pozwala. Tylko że, w pewnym momencie, to ten mężczyzna może odejść, kiedy widzi, jak ona się przy nim upokarza. Albo ona czuje się tak poniżona, że myśli sobie: "Po co się dalej męczyć?". >>>>ToamszSarbiewski<<<<
Szantaż emocjonalny to wpędzanie kogoś w poczucie winy, po to, żeby osiągnąć swoje cele. Druga strona, żeby nie czuć się źle, będzie robiła to, czego chce szantażysta. Mamusie mówią: "To ja dla ciebie się poświęcam, a ty nie chcesz…", żony: "To ja dla ciebie zrezygnowałam z…, a ty". W szantażu emocjonalnym gra się komuś, jak sama nazwa wskazuje, na emocjach. A najskuteczniej wpływa się na kogoś, wpędzając go w poczucie winy.
Dlaczego, zamiast taką szantażującą mamusię lub partnera wyśmiać, robimy to, czego chcą?Ponieważ łączą nas bliskie relacje. Z obcą osobą taki mechanizm nie zadziała. Bardzo trudno np. kobiecie wpędzanej w poczucie winy, zdystansować się do reakcji męża czy matki, ponieważ ona faktycznie odczuwa poczucie winy. Szantaż emocjonalny to manipulowanie nawet prośbami. Na zasadzie: "Bardzo cię proszę, zrób to. Ale jeśli odmówisz, to będę taka smutna, taka nieszczęśliwa, tak się na tobie zawiodłam, tak mi przykro, że nawet tego nie jesteś w stanie dla mnie zrobić".
My z definicji wiemy, że prośba to pytanie o zgodę na coś lub niezgodę. Prosząc o coś, musimy założyć, że usłyszymy "nie". Szantażysta emocjonalny na taką odmowę reaguje niezadowoleniem. Pokazuje, jak mu jest źle, ocenia czyjeś zachowanie, jest oburzony. Prośba staje się nagle wymaganiem, bo jak nie, to będą koszty emocjonalne. Szantażysta zachowuje się w taki sposób, że jeśli nie damy mu tego, czego chce, to my poniesiemy karę niespełnienia jego potrzeb.
Nie liczy się z uczuciami innych?
Nie. Widzi tylko swój cel i tylko swoje emocje. Szantażystami są najczęściej potworni egocentrycy. Egoista dba o siebie, nie chce popsuć sobie relacji z innymi. W ten sposób zdefiniowany egoizm w sumie jest czymś dobrym. Egocentryk natomiast, to osoba, która uważa, że jest najważniejsza na świecie. Liczą się tylko jej potrzeby, a reszta osób ma pełnić rolę służalczą wobec niej.
Często szantażystkami są egocentryczne matki, takie "matki huby", które piją soki ze swoich dzieci. Miałem klientkę, do której matka dzwoniła o każdej porze dnia i nocy, wymagając przeróżnych rzeczy. Nie rozumiała, że jej córka jest w pracy, ma swoje sprawy. W takich wypadkach najlepiej, odbierając kolejny telefon, zapytać: "Cześć. Dzwonisz, żeby powiedzieć, że mnie kochasz?". tak zrobiła. I jaka była reakcja matki? Najpierw była głucha cisza, potem zaczęła chlipać, powiedziała: "Jak możesz mi to robić" i rzuciła słuchawką… Dziecko powiedziało o uczuciach, a matka miała jedynie postawę roszczeniową. Dla niej to było straszne, że dorosłe dziecko ,może żądać od niej takich okropnych rzeczy!
Często zdarzają się związki lub małżeństwa oparte na szantażu emocjonalnym? Najsilniejszy szantaż to ten, który ciągnie się za nami od niemal urodzenia. Nie znamy innego sposobu komunikowania się. W związek wchodzą dwie dorosłe osoby z jakąś historią. Kiedy mamy do czynienia z silnym uzależnieniem emocjonalnym, na zasadzie "nie widzę świata poza tobą, nie mogę bez ciebie żyć", to pojawia się znakomity grunt dla szantażysty. On natychmiast zaczyna wykorzystywać takie podejście: "Skoro tak mnie kochasz, to bardzo cię proszę o... Skoro nie widzisz sensu bez mnie, to teraz rób tak, jakbym chciał".
Jak naprawić toksyczny związek? "Jesteśmy razem od dwóch lat. Nie układało nam się praktycznie od samego początku, dużo się kłóciliśmy. Od samego początku partner chciał mnie na każdym kroku kontrolować..."
Powiedzmy, że przeciętna normalna dziewczyna zakocha się w kimś, kto jest szantażystą emocjonalnym. Powinna próbować go zmieniać czy uciekać? To zależy, czy ta osoba reaguje na rozmowę. Jeśli nie, to powinna uciekać natychmiast, czego nie robi, bo jest ciężko zakochana. "Może on faktycznie tego potrzebował, może nie rozumiem mężczyzn?". Setki wytłumaczeń i lata lecą. Wikłamy się w inne rzeczy, zaprzeczamy sobie, powstaje relacja jak z mobberem. Coś jest nie tak, ale nie wiemy co. Bo przecież on prosił… Czasami szantaż emocjonalny jest bardzo subtelny.
Myślę, że dorosłe osoby powinny sobie ustawić kontrolkę. Jeżeli mój partner, który już dawno skończył 20 lat, ma focha, to już jest szantaż emocjonalny. Dojrzałe emocjonalnie osoby się tak nie zachowują. To nie jest komunikacja, tylko ucieczka od jakiegokolwiek dialogu, czyli manipulacja. I jeżeli mój partner, moja partnerka, ma fochy, to musimy usiąść do stołu i poważnie o tym porozmawiać. Powiedzieć, że sobie tego nie życzymy, że nie chcemy być z kimś, kto zrywa kontakt, zamiast z nami porozmawiać o problemach. I bardzo proszę idziemy do specjalisty. Jeśli słyszymy "nie", to nie pozostaje nic innego, niż się rozstać. Bo jeśli nasz partner woli z nami nie rozmawiać, niż rozmawiać, to nie ma sensu budować na takiej podstawie trwałej relacji. Przerażają mnie 40, 50-letni mężczyźni, którzy się obrażają, a kobiety z nimi wytrzymują. One też ich tego uczą. To jest wzajemna relacja trochę sado-maso. On strzela fochy, a ona na to pozwala. Tylko że, w pewnym momencie, to ten mężczyzna może odejść, kiedy widzi, jak ona się przy nim upokarza. Albo ona czuje się tak poniżona, że myśli sobie: "Po co się dalej męczyć?". >>>>ToamszSarbiewski<<<<