Antydepresanty czyli leki psychotropowe.
Niedawno dowiedziałem się że, pewien siedemnastoletni młodzieniec, będzie brał leki bo ma depresję."Ale tylko wychwytujące serotoninę", bo mama ma odlot, który spowodował jej obawy,a tatuś przestał brać udział w wychowaniu dzieciaka. Po prostu, olał gówniarza. W sumie, chłopak zupełnie normalny. No może nieco zahukany przez rozkwoczoną, apodyktyczną mamusię. Ale lekarze zalecili terapię...
W sumie, to pierwszy raz przyjrzałem się różnym sposobom leczenia. Sprzedaż wszelkiego rodzaju antydepresantów, selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI), jest bardzo wysoka. Pierwszy lek typu SSRI, prozac, szybko stał się najpowszechniej na świecie przepisywanym lekiem. Wielu psychiatrów, reklamowało i reklamuje leki typu SSRI jako rewolucyjny krok naprzód w leczeniu zaburzeń umysłowych. często wypowiada zdanie że prozac sprawia, że pacjenci czują się „lepiej niż dobrze”. Próby kliniczne pokazywały jednak co innego. SSRI nie są skuteczniejsze od dwóch starszych klas antydepresantów, trójcyklicznych i inhibitorów monoaminooksydazy. Co było jeszcze bardziej zaskakujące dla mnie to to, że antydepresanty nie były wcale skuteczniejsze od tzw. "gadających leków", czy terapii kognitywno-behawioralnych, albo nawet starej psychoanalizy freudowskiej.
Według wyników badań, w przypadku ludzi, którzy przejawiają tylko częściową odpowiedź na antydepresanty, zażywanie leków antypsychotycznych jest skuteczne w niewielkim stopniu i wiąże się z niepożądanymi skutkami ubocznymi. Do antydepresantów takich jak np. Prozac, Paxil, Celexa zaliczają się również leki antypsychotyczne, arypiprazol (Abilify), kwetiapina (Seroquel), risperidon (Risperdal) oraz olanzapina/fluoksedyna (Symbyax).
Leków antypsychotycznych używa się zazwyczaj do leczenia chorób takich jak schizofrenia, zaburzenie afektywne dwubiegunowe i zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne , ale nie powinno się ich używać lecząc depresję. Jednak, lekarze z uporem maniaka, być może ze zwykłego lenistwa, być może z braku wystarczającej wiedzy,a być może dla pieniędzy oferowanych przez koncerny, zalecają przyjmowanie tych leków. Chociaż „Dowody na skuteczność leków antypsychotycznych w leczeniu depresji są marginalne",potwierdzają to badania przeprowadzone na wydziale psychologii Metropolitan State University w St. Paul . Leczenie depresji antypsychotykami stało się bardzo powszechne, jednak badania poddają w wątpliwość zasadność tej praktyki. "Inne leki są równie skuteczne, albo nawet skuteczniejsze, i mają mniej skutków ubocznych". Na przykład, wykazano, że terapia poznawczo-behawioralna jest skuteczna dla pacjentów odpornych na leki. Terapia ta, jest sposobem leczenia, który pomaga pacjentom chcącym zmienić to, w jaki sposób myślą, czują i zachowują się. Leki, nie są pierwszym wyborem sposobu leczenia w przypadku pacjentów, którzy nie przejawiają pełnej odpowiedzi na antydepresanty. Dr Bryan Bruno, główny psychiatra w Lenox Hill Hospital w Nowym Jorku powiedział: "Mam wielu pacjentów, którzy biorą antydepresanty i nie odczuwają żadnej poprawy","Wolę stosować inne strategie, korzystać z terapii stymulacji mózgu, albo z psychoterapii".
W przypadku niektórych pacjentów leki antypsychotyczne są skuteczne, np. u cierpiących na bezsenność oraz u tych, w których depresja łączy się z psychozą. Aby zmierzyć skuteczność tych leków,zebrano dane badań, w których porównywano leki antypsychotyczne z nieczynnym placebo u pacjentów, u których antydepresanty nie złagodziły depresji.Nowa analiza wykazała, że leki te jedynie w bardzo niewielkim stopniu łagodzą objawy depresji, w małym stopniu poprawiają jakość życia pacjenta i jego zdolność do codziennego funkcjonowania. Leki te mają jednakże niepożądane skutki uboczne takie jak nerwowość, senność, tycie. Badania laboratoryjne wykazały również nieprawidłowy poziom cholesterolu po zażyciu antydepresantów.
Według niektórych badaczy, leczenie depresji i innych niedomagań jest skuteczne, jeśli w ogóle jest. Dzieje się tak dzięki efektowi placebo, oczekiwaniem poprawy, czyli takiego samospełniającego się życzenia. Dlatego właśnie, Freud nie jest martwy, jak chciałaby większość magów od osobowości. Choć daleko mi do radykalnego bronienia psychoanalizy freudowskiej, przekonałem się że, psychiatria uczyniła niepokojąco mały postęp od czasów największej popularności teorii Freuda. Ba. Psychiatria nie tylko nie uczyniła żadnego postępu, ale nawet szkodzi wielu ludziom, którym zamierza pomagać. Istnieje świetna książka pt."Anatomy of an Epidemic". Została ona zignorowana przez większość fachowców. Dowodzi ona, że jeszcze w latach 50. XX wieku cztery największe zaburzenia umysłowe : depresja, zaburzenie lękowe, zaburzenie afektywne-dwubiegunowe i schizofrenia ,często były jedynie epizodyczne i „samo zanikające”, tzn. większość ludzi z czasem zdrowiała. Ciężka, przewlekła choroba była uznawana za względnie rzadką. Jednak na przestrzeni ostatnich paru dekad ilość osób zdiagnozowanych z tymi chorobami podwyższyła się niebotycznie. Pośród dzieci poniżej 18 roku życia, odsetek zwiększył się 35-krotnie.
Paradoksalnie epidemia ta współwystępuje z nagłym skokiem ilości przepisywanych leków psychiatrycznych. W Europie między 1985 a 2017 rokiem sprzedaż antydepresantów i antypsychotyków zwiększyła się 50-krotnie. Przepisywanie leków na zaburzenie afektywno-dwubiegunowe i niepokój również poszło w górę. Leki psychotropowe zażywa co ósmy Europejczyk, nawet jeśli liczyć dzieci i niemowlęta. Niestety, antydepresanty i inne leki psychiatryczne często dają krótkoterminową ulgę, co tłumaczy dlaczego wielu lekarzy i pacjentów tak głęboko wierzy w ich zbawcze skutki. Jednak w dłuższym okresie czasu, leki mogą uczynić pacjenta jeszcze bardziej chorym, niż gdyby w ogóle ich nie brał.
Istnieją kliniczne dowody i indywidualne historie świadczące o tym, że gdy pacjent przestawał brać SSRI, depresja stawała się jeszcze dotkliwsza niż przed rozpoczęciem leczenia. Raport z 1998 roku Światowej Organizacji Zdrowia związał długoterminowe zażywanie antydepresantów z wysokim ryzykiem długoterminowej depresji. SSRI odznaczają się szeroką gamą różnych skutków ubocznych, np. bezsenności, dysfunkcji seksualnych, apatii, skłonności samobójczych i manii, która może doprowadzić do zdiagnozowania i leczenia pacjenta na zaburzenie afektywne-dwubiegunowe. Antydepresanty, podobnie jak ritalin i inne symulanty przepisywane na ADHD, odpowiadają za wzrost zachorowań na zaburzenie afektywne-dwubiegunowe. Choć zaburzenie dwubiegunowe było względnie rzadkie jeszcze pół wieku temu, potwierdzony odsetek zachorowań wzrósł ponad 100-krotnie, do 1 przypadku na każde 40 osób. Skutki uboczne wynikłe z przyjmowania litu i popularnych leków na zaburzenie dwubiegunowe to m.in. deficyty pamięciowe w uczeniu się i zdolnościach motorycznych. Podobnie, benzodiazepiny takie jak valium i xanax, przepisywane na zaburzenia lękowe, są uzależniające. Odstawienie tych uspokajaczy, może prowadzić do bezsenności, apopleksji czy ataków paniki.
Szczególnie wstrząsająca jest analiza leczenia schizofrenii. Antypsychotyki, od thorazine do jej następczyni zypreksy, przyczyniają się do nabierania wagi, drgań cielesnych (nazywanych też dyskinezą późną) oraz, według niektórych badań, pogorszenie funkcjonowania kognitywnego i zmniejszenia mózgu. Przed wprowadzeniem thorazine w latach 50. XX wieku niemal 2/3 hospitalizowanych pacjentów z powodu wystąpienia początkowych epizodów schizofrenii było wypuszczanych w ciągu roku, i większość z tej grupy nie wymagała dalszej hospitalizacji. Na przestrzeni ostatniego półwiecza ilość ludzi, którym schizofrenia uniemożliwiła normalne życie powiększyła się 4-krotnie. A ona sama zaś, stała się w większości przypadków przewlekłą chorobą degeneracyjną. Prowadzone przez 40 lat przez Światową Organizację Zdrowia badanie wykazało że, schizofrenicy radzą sobie lepiej w biednych krajach, takich jak Nigeria lub Indie, gdzie rzadko przepisuje się antypsychotyki, nie zaś w bogatych krajach europejskich lub Stanach Zjednoczonych. Badania, wykazały ujemną korelację między leczeniem schizofrenii i pozytywnymi, długofalowymi skutkami. Badania rozpoczęto od lat 70 i prowadzone są do dziś, wykazały one że, 40% nieleczonych pacjentów wróciło do zdrowia, tzn. mogło prowadzić samodzielne życie. Natomiast spośród leczonych do zdrowia wróciło jedynie 5%.
A na koniec ciekawostka. Terapia elektrowstrząsowa, która powraca do łask, jako "elektrostymulacja kory mózgowej". Uporczywość z jaką jest ona nadal stosowana, uderza jako kolejny objaw słabości współczesnej terapii,oraz.... głupoty ludzkiej. Sfokusowani na targecie biznesmeni poddają się tej "terapii" płacąc ciężkie pieniądze w prywatnych klinikach. Ma im to pomóc w uzyskaniu lepszej wydajności w pracy i jeszcze większym sfokusowaniu.... Terapia elektrowstrząsowa, wypadła z łask w latach 70. XX wieku. Niemal zapomniana. Badania sugerują że, terapia taka może przynieść tymczasową ulgę od ostrej depresji. Jednak te same badania wykazują że, praktycznie wszyscy doznają nawrotu choroby jeśli nie są dalej leczeni. Obrońcy tej metody przekonują, że elektrowstrząsy mają niewiele skutków ubocznych, ale niedawno WHO zadekretował, że elektrowstrząsy nadal będą sklasyfikowane jako „bardzo ryzykowne”, gdyż mogą przynieść trwałą utratę pamięci i inne niekorzystne skutki uboczne. Jeśli SSRI i inne leki psychiatryczne byłby naprawdę skuteczne, elektrowstrząsy dawno już zostałyby wyrzucone na śmietnik nieudanych terapii psychiatrycznych.
Co więc stanie się z młodzieńcem? Nie wiem. Ale wiem że, mamusia jest zadowolona.
W sumie, to pierwszy raz przyjrzałem się różnym sposobom leczenia. Sprzedaż wszelkiego rodzaju antydepresantów, selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI), jest bardzo wysoka. Pierwszy lek typu SSRI, prozac, szybko stał się najpowszechniej na świecie przepisywanym lekiem. Wielu psychiatrów, reklamowało i reklamuje leki typu SSRI jako rewolucyjny krok naprzód w leczeniu zaburzeń umysłowych. często wypowiada zdanie że prozac sprawia, że pacjenci czują się „lepiej niż dobrze”. Próby kliniczne pokazywały jednak co innego. SSRI nie są skuteczniejsze od dwóch starszych klas antydepresantów, trójcyklicznych i inhibitorów monoaminooksydazy. Co było jeszcze bardziej zaskakujące dla mnie to to, że antydepresanty nie były wcale skuteczniejsze od tzw. "gadających leków", czy terapii kognitywno-behawioralnych, albo nawet starej psychoanalizy freudowskiej.
Według wyników badań, w przypadku ludzi, którzy przejawiają tylko częściową odpowiedź na antydepresanty, zażywanie leków antypsychotycznych jest skuteczne w niewielkim stopniu i wiąże się z niepożądanymi skutkami ubocznymi. Do antydepresantów takich jak np. Prozac, Paxil, Celexa zaliczają się również leki antypsychotyczne, arypiprazol (Abilify), kwetiapina (Seroquel), risperidon (Risperdal) oraz olanzapina/fluoksedyna (Symbyax).
Leków antypsychotycznych używa się zazwyczaj do leczenia chorób takich jak schizofrenia, zaburzenie afektywne dwubiegunowe i zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne , ale nie powinno się ich używać lecząc depresję. Jednak, lekarze z uporem maniaka, być może ze zwykłego lenistwa, być może z braku wystarczającej wiedzy,a być może dla pieniędzy oferowanych przez koncerny, zalecają przyjmowanie tych leków. Chociaż „Dowody na skuteczność leków antypsychotycznych w leczeniu depresji są marginalne",potwierdzają to badania przeprowadzone na wydziale psychologii Metropolitan State University w St. Paul . Leczenie depresji antypsychotykami stało się bardzo powszechne, jednak badania poddają w wątpliwość zasadność tej praktyki. "Inne leki są równie skuteczne, albo nawet skuteczniejsze, i mają mniej skutków ubocznych". Na przykład, wykazano, że terapia poznawczo-behawioralna jest skuteczna dla pacjentów odpornych na leki. Terapia ta, jest sposobem leczenia, który pomaga pacjentom chcącym zmienić to, w jaki sposób myślą, czują i zachowują się. Leki, nie są pierwszym wyborem sposobu leczenia w przypadku pacjentów, którzy nie przejawiają pełnej odpowiedzi na antydepresanty. Dr Bryan Bruno, główny psychiatra w Lenox Hill Hospital w Nowym Jorku powiedział: "Mam wielu pacjentów, którzy biorą antydepresanty i nie odczuwają żadnej poprawy","Wolę stosować inne strategie, korzystać z terapii stymulacji mózgu, albo z psychoterapii".
W przypadku niektórych pacjentów leki antypsychotyczne są skuteczne, np. u cierpiących na bezsenność oraz u tych, w których depresja łączy się z psychozą. Aby zmierzyć skuteczność tych leków,zebrano dane badań, w których porównywano leki antypsychotyczne z nieczynnym placebo u pacjentów, u których antydepresanty nie złagodziły depresji.Nowa analiza wykazała, że leki te jedynie w bardzo niewielkim stopniu łagodzą objawy depresji, w małym stopniu poprawiają jakość życia pacjenta i jego zdolność do codziennego funkcjonowania. Leki te mają jednakże niepożądane skutki uboczne takie jak nerwowość, senność, tycie. Badania laboratoryjne wykazały również nieprawidłowy poziom cholesterolu po zażyciu antydepresantów.
Według niektórych badaczy, leczenie depresji i innych niedomagań jest skuteczne, jeśli w ogóle jest. Dzieje się tak dzięki efektowi placebo, oczekiwaniem poprawy, czyli takiego samospełniającego się życzenia. Dlatego właśnie, Freud nie jest martwy, jak chciałaby większość magów od osobowości. Choć daleko mi do radykalnego bronienia psychoanalizy freudowskiej, przekonałem się że, psychiatria uczyniła niepokojąco mały postęp od czasów największej popularności teorii Freuda. Ba. Psychiatria nie tylko nie uczyniła żadnego postępu, ale nawet szkodzi wielu ludziom, którym zamierza pomagać. Istnieje świetna książka pt."Anatomy of an Epidemic". Została ona zignorowana przez większość fachowców. Dowodzi ona, że jeszcze w latach 50. XX wieku cztery największe zaburzenia umysłowe : depresja, zaburzenie lękowe, zaburzenie afektywne-dwubiegunowe i schizofrenia ,często były jedynie epizodyczne i „samo zanikające”, tzn. większość ludzi z czasem zdrowiała. Ciężka, przewlekła choroba była uznawana za względnie rzadką. Jednak na przestrzeni ostatnich paru dekad ilość osób zdiagnozowanych z tymi chorobami podwyższyła się niebotycznie. Pośród dzieci poniżej 18 roku życia, odsetek zwiększył się 35-krotnie.
Paradoksalnie epidemia ta współwystępuje z nagłym skokiem ilości przepisywanych leków psychiatrycznych. W Europie między 1985 a 2017 rokiem sprzedaż antydepresantów i antypsychotyków zwiększyła się 50-krotnie. Przepisywanie leków na zaburzenie afektywno-dwubiegunowe i niepokój również poszło w górę. Leki psychotropowe zażywa co ósmy Europejczyk, nawet jeśli liczyć dzieci i niemowlęta. Niestety, antydepresanty i inne leki psychiatryczne często dają krótkoterminową ulgę, co tłumaczy dlaczego wielu lekarzy i pacjentów tak głęboko wierzy w ich zbawcze skutki. Jednak w dłuższym okresie czasu, leki mogą uczynić pacjenta jeszcze bardziej chorym, niż gdyby w ogóle ich nie brał.
Istnieją kliniczne dowody i indywidualne historie świadczące o tym, że gdy pacjent przestawał brać SSRI, depresja stawała się jeszcze dotkliwsza niż przed rozpoczęciem leczenia. Raport z 1998 roku Światowej Organizacji Zdrowia związał długoterminowe zażywanie antydepresantów z wysokim ryzykiem długoterminowej depresji. SSRI odznaczają się szeroką gamą różnych skutków ubocznych, np. bezsenności, dysfunkcji seksualnych, apatii, skłonności samobójczych i manii, która może doprowadzić do zdiagnozowania i leczenia pacjenta na zaburzenie afektywne-dwubiegunowe. Antydepresanty, podobnie jak ritalin i inne symulanty przepisywane na ADHD, odpowiadają za wzrost zachorowań na zaburzenie afektywne-dwubiegunowe. Choć zaburzenie dwubiegunowe było względnie rzadkie jeszcze pół wieku temu, potwierdzony odsetek zachorowań wzrósł ponad 100-krotnie, do 1 przypadku na każde 40 osób. Skutki uboczne wynikłe z przyjmowania litu i popularnych leków na zaburzenie dwubiegunowe to m.in. deficyty pamięciowe w uczeniu się i zdolnościach motorycznych. Podobnie, benzodiazepiny takie jak valium i xanax, przepisywane na zaburzenia lękowe, są uzależniające. Odstawienie tych uspokajaczy, może prowadzić do bezsenności, apopleksji czy ataków paniki.
Szczególnie wstrząsająca jest analiza leczenia schizofrenii. Antypsychotyki, od thorazine do jej następczyni zypreksy, przyczyniają się do nabierania wagi, drgań cielesnych (nazywanych też dyskinezą późną) oraz, według niektórych badań, pogorszenie funkcjonowania kognitywnego i zmniejszenia mózgu. Przed wprowadzeniem thorazine w latach 50. XX wieku niemal 2/3 hospitalizowanych pacjentów z powodu wystąpienia początkowych epizodów schizofrenii było wypuszczanych w ciągu roku, i większość z tej grupy nie wymagała dalszej hospitalizacji. Na przestrzeni ostatniego półwiecza ilość ludzi, którym schizofrenia uniemożliwiła normalne życie powiększyła się 4-krotnie. A ona sama zaś, stała się w większości przypadków przewlekłą chorobą degeneracyjną. Prowadzone przez 40 lat przez Światową Organizację Zdrowia badanie wykazało że, schizofrenicy radzą sobie lepiej w biednych krajach, takich jak Nigeria lub Indie, gdzie rzadko przepisuje się antypsychotyki, nie zaś w bogatych krajach europejskich lub Stanach Zjednoczonych. Badania, wykazały ujemną korelację między leczeniem schizofrenii i pozytywnymi, długofalowymi skutkami. Badania rozpoczęto od lat 70 i prowadzone są do dziś, wykazały one że, 40% nieleczonych pacjentów wróciło do zdrowia, tzn. mogło prowadzić samodzielne życie. Natomiast spośród leczonych do zdrowia wróciło jedynie 5%.
A na koniec ciekawostka. Terapia elektrowstrząsowa, która powraca do łask, jako "elektrostymulacja kory mózgowej". Uporczywość z jaką jest ona nadal stosowana, uderza jako kolejny objaw słabości współczesnej terapii,oraz.... głupoty ludzkiej. Sfokusowani na targecie biznesmeni poddają się tej "terapii" płacąc ciężkie pieniądze w prywatnych klinikach. Ma im to pomóc w uzyskaniu lepszej wydajności w pracy i jeszcze większym sfokusowaniu.... Terapia elektrowstrząsowa, wypadła z łask w latach 70. XX wieku. Niemal zapomniana. Badania sugerują że, terapia taka może przynieść tymczasową ulgę od ostrej depresji. Jednak te same badania wykazują że, praktycznie wszyscy doznają nawrotu choroby jeśli nie są dalej leczeni. Obrońcy tej metody przekonują, że elektrowstrząsy mają niewiele skutków ubocznych, ale niedawno WHO zadekretował, że elektrowstrząsy nadal będą sklasyfikowane jako „bardzo ryzykowne”, gdyż mogą przynieść trwałą utratę pamięci i inne niekorzystne skutki uboczne. Jeśli SSRI i inne leki psychiatryczne byłby naprawdę skuteczne, elektrowstrząsy dawno już zostałyby wyrzucone na śmietnik nieudanych terapii psychiatrycznych.
Co więc stanie się z młodzieńcem? Nie wiem. Ale wiem że, mamusia jest zadowolona.